Czy zdolność do oszukiwania uczyniła nas ludźmi? – Wielkie Pytania

Czy zdolność do oszukiwania uczyniła nas ludźmi?

„Wszyscy kłamią” – lubi powtarzać serialowy doktor Gregory House przekonany, że kłamanie i oszukiwanie to cecha powszechna u wszystkich ludzi. Jeszcze bardziej radykalne tezy głoszą niektórzy przedstawiciele nauk ewolucyjnych – sugerują oni, że to właśnie zdolność do oszukiwania sprawiła, że w ogóle staliśmy się Homo sapiens.

ilozofowie i moraliści od starożytności skupiali się przede wszystkim na etycznych aspektach kłamstwa. Sytuacja ta zmieniła się w renesansie. Nicollo Machiavelli, filozof i polityk, kojarzony jest ze stwierdzeniem „cel uświęca środki”. W traktacie Książę przedstawił on wizję sprawowania władzy przy pomocy oszustw i podstępu. W jego ujęciu kłamstwo jest przede wszystkim skutecznym narzędziem inżynierii społecznej. Zjawisko to rozumiane jest podobnie na gruncie niektórych koncepcji wysuwanych w ramach nauk ewolucyjnych.

Językoznawcy, filozofowie i psycholodzy społeczni rozróżniają pomiędzy kłamstwem, oszustwem i manipulacją. Przedstawiciele nauk ewolucyjnych nie widzą potrzeby tak drobiazgowego różnicowania – dla nich kłamstwo jest równoważne funkcjonalnie z oszustwem i nie musi być zachowaniem werbalnym. Zgodnie z takim kryterium w świecie przyrody oszukują nie tylko ludzie. Niektóre owady udają inne, groźniejsze od siebie organizmy; samice świetlików jednego gatunku imitują sygnały godowe samic świetlików drugiego gatunku, by pożreć zwabionego samca; szympansy na wiele sposobów starają się zmylić członków stada, by w samotności delektować się znalezionymi owocami, a kukułki podrzucają własne jaja innym ptakom, podstępnie uchylając się od macierzyństwa.

Ewolucjonista zawsze zada sobie pytanie: czy dane zachowanie, w tym przypadku kłamstwo lub oszustwo, jest adaptacją, czyli funkcją sprzyjającą przetrwaniu lub rozrodowi? Gdyby oszukańcze strategie nie zwiększały szansy na pozostawienie potomstwa, geny odpowiadające za dane zachowanie zostałyby wyeliminowane przez dobór naturalny i dobór płciowy. Nietrudno odgadnąć, że dla większości rozważanych przykładów odpowiedź jest twierdząca.

Wyścig zbrojeń

Kali, sympatyczny przedstawiciel plemienia Wa-Hima z powieści „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza, posługiwał się specyficzną moralnością. „Zły uczynek, to jeśli ktoś zabrać Kalemu krowy. Dobry: jak Kali zabrać komuś krowy” – mawiał. W świecie przyrody panują podobne zasady. W przypadku oszukiwania lepiej jest być tym oszukującym, niż paść ofiarą oszustwa.

Rywalizacja oszusta z oszukiwanym napędza swoisty „wyścig zbrojeń”. Przyjrzyjmy mu się na przykładzie kukułek. Strategią, z której korzystają kukułki, jest upodobnianie (pod względem wyglądu, umaszczenia) własnych jaj, do jaj ptaków-gospodarzy. Gospodarze (najczęściej wróblowate, np. jarzębatki), którzy nie wykryją jaj „podrzutków”, narażają się na straty. Inwestycja rodzicielska w jaja „podrzutków” skutkuje niedoborem inwestycji rodzicielskiej we własne jaja. Można się spodziewać, że dobór naturalny promował będzie u ptaków-gospodarzy rozwój mechanizmów wykrywania pasożytów (np. zapamiętywanie wyglądu własnych jaj), zaś u pasożytów jeszcze doskonalsze mechanizmy upodobniania własnych jaj do jaj gospodarzy. Mówiąc ogólnie, ewolucyjny wyścig zbrojeń polega na tym, że oszukańczej strategii przeciwstawiać będzie się obronna kontr-strategia, zaś tej, oszukańcza kontr-kontr-strategia itd.

Machiavelli wciąż żywy

Ludzie wchodzą ze sobą w społeczne interakcje, a rozwój języka – elementu budującego więzi społeczne i ułatwiającego wymianę informacji – pozwala również na stosowanie oszustw na większą skalę. Psycholingwistka Jane Aitchison pisze wręcz: „Ostatecznym celem przyswajania języka jest nauczenie się skutecznego kłamania”. Poglądu takiego zapewne nie powstydziłby się sam Machiavelli.

We współczesnych naukach ewolucyjnych, antropologii oraz prymatologii szeroko dyskutowana jest tzw. Hipoteza Machiavellicznej Intelligencji (Machiavellian Intelligence Hypothesis). Głosi ona, że kształtowanie się złożonych więzi społecznych było przyczyną encefalizacji, czyli zwiększania się rozmiaru mózgów naszych przodków (proces ten przybrał szczególne tempo ok. 2 mln. lat temu). Działo się tak, gdyż życie w społeczeństwie sprzyja tworzeniu się różnych podgrup, sojuszy itd. Utrzymanie więzi społecznych nie zawsze oparte jest na szczerości i prawdomówności, ale wymaga… sprytu i pragmatyzmu. Machiavelliczne kontakty społeczne w konsekwencji spowodowały rozwój inteligencji oraz zdolności poznawczych naczelnych. Zdaniem zwolenników Hipotezy Machiavellicznej Inteligencji „cel uświęca środki” nie tylko wtedy, gdy w grę wchodzi sprawowanie władzy, ale w zasadzie w każdej sytuacji rozgrywającej się w kontekście społecznym.

Wykrywacz oszustów

Jeśli interakcje społeczne ułatwiają kłamanie i oszukiwanie, można się spodziewać wystąpienia „wyścigu zbrojeń”, podobnego jak w przypadku kukułek i jarzębatek. Zdaniem twórców tzw. psychologii ewolucyjnej, Ledy Cosmides i Johna Tooby’ego, na zasadzie wyścigu zbrojeń u ludzi wyspecjalizował się umysłowy moduł wykrywania oszustw. Wniosek ten wyprowadzają oni m.in. na podstawie wyników zadania selekcyjnego Wasona (Wason selection task).

W zadaniu tym przedstawia się uczestnikowi regułę: „jeśli na jednej stronie karty znajduje się samogłoska, wtedy na drugiej stronie karty znajduje się liczba parzysta”. Następnie prezentuje się cztery karty, na których widnieje kolejno po jednym symbolu: A, B, 2, 3. Zadanie polega na tym by odpowiedzieć ile i jakie karty trzeba odwrócić, aby określić czy zaprezentowana reguła jest prawdziwa? Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku – jeśli uważasz, że należy odwrócić karty „2” i „B” mylisz się. Jeśli chodzi o kartę „2”, reguła nie mówi bowiem, że jeśli karta ma liczbę parzystą na jednej stronie, to musi mieć samogłoskę na drugiej stronie. Z kolei jeśli chodzi o „B”, reguła nie mówi zupełnie nic, co dzieje się jeśli na karcie jest spółgłoska. W istocie, aby sprawdzić poprawność reguły, należy odwrócić karty „A” i „3”. Większość ludzi, nawet wykształconych w dziedzinie logiki, ma spory problem z tym zadaniem.

Okazuje się jednak, że jeśli zadanie wypełni się „bardziej życiowymi”, czyli społecznymi danymi, praktycznie nikomu nie sprawia ono kłopotu. Przyjmijmy następującą regułę: „aby kupić alkohol należy mieć ukończone przynajmniej 18 lat”. Którego z klientów sklepu należy skontrolować czy postępuje zgodnie z powyższą regułą: kupującego piwo, kupującego oranżadę, dwudziestopięciolatka, czy też szesnastolatka? Odpowiedź na to pytanie nie sprawia kłopotu prawie nikomu. Oczywiście należy skontrolować kupującego piwo oraz szesnastolatka. Struktura zadania w wariancie „abstrakcyjnym” oraz „społecznym” jest identyczna, a jednak różnica ich trudności jest ogromna, dlaczego?

Zdaniem Cosmides i Tooby’ego zadanie w obydwu wariantach – abstrakcyjnym oraz społecznym – rozwiązywane jest przy pomocy różnych modułów umysłu. Działanie w kontekście społecznym musi być (w miarę możliwości) szybkie i niezawodne. Wykształcony ewolucyjnie moduł wykrywania oszustów uruchamia się tylko wtedy, gdy ktoś łamie zasady społeczne. Nie działa on natomiast w sytuacjach, gdy mamy do czynienia z abstrakcyjnymi regułami, nieistotnymi z punktu widzenia doboru naturalnego i płciowego.

Samooszukiwanie się

Kto kłamie najlepiej? Ten, kto sam wierzy we własne kłamstwa. Jak się okazuje,  zdolność do „samooszukiwania się” (self-deception) może być bardzo przydatna. Jest to bardzo dziwne zjawisko, gdyż wiąże się z posiadaniem sprzecznych przekonań. W przypadku „zwykłego” oszustwa choć wiemy, że dane twierdzenie jest fałszywe, próbujemy przekonać oszukiwanego o jego prawdziwości. W przypadku samooszukiwania się jedno stwierdzenie traktowane jest przez nas samych zarazem tak, jakby było ono prawdziwe i fałszywe. Zdaniem psychologa Roberta Triversa samooszukiwanie się jest skuteczną strategią, gdyż niewątpliwie ułatwia ukrycie oszustwa.

W środowisku ewolucyjnej adaptatywności naszych przodków kłamstwo wiązało się z dużym ryzykiem. Osobnik przyłapany na kłamstwie mógł zostać wykluczony ze społeczności, co w nieprzyjaznym otoczeniu groziło nawet śmiercią. Należało więc albo być prawdomównym, albo kłamać skutecznie. Samooszukiwanie może być odpowiedzią na ten problem.

Od kłamstwa do samoświadomości

Mechanizmy biologiczne związane z kłamstwem i oszustwem są wyrafinowane. Szczególnie złożone są mechanizmy umysłu związane z wykrywaniem oszustw oraz zabezpieczaniem się przed ich wykryciem. W kontaktach społecznych wymagają one rozbudowanej wiedzy na temat stanu umysłowego drugiego osobnika – posiadania tzw. teorii umysłu.

Tym, co wydaje się w największym stopniu odróżniać człowieka od (innych) zwierząt, jest samoświadomość – zdolność świadomej refleksji na temat swoich stanów umysłowych, najprawdopodobniej dostępna tylko ludziom. Umiejętności tej nie można mylić z o wiele bardziej prymitywną zdolnością do identyfikowania własnego ciała – tę cechą wykazują się również niektóre wielkie małpy, słonie i delfiny, co łatwo przetestować, przeprowadzając eksperyment z lustrem.

Skąd u ludzi wzięła się samoświadomość? Zdaniem m.in. szwedzkiego badacza i filozofa Petera Gardenforsa samoświadomość jest efektem „wyścigu zbrojeń” wywołanego oszukiwaniem w relacjach społecznych. Co istotne, zgodnie z tą koncepcją samoświadomość – teoria własnego umysłu – jest wtórna wobec teorii cudzych umysłów.

Podejrzliwość wobec intencji osobnika B wywołała u osobnika A podejrzenie, że B chce go oszukać. Czy lepiej, cytując Gardenforsa: „Umysłowa broń służąca oszustwu działa jak pociski przeciwprzeciwrakietowe, którymi usiłujemy zestrzelić pociski przeciwrakietowe, wysłane w celu zestrzelenia naszych rakiet”. W tej walce A stara się przechytrzyć B, ale A obawia się, że B zna intencje A – innymi słowy, A boi się, że B ma wiedzę o stanach mentalnych A. Właśnie wtedy A również zdobywa teorię własnego umysłu – czyli samoświadomość.

Innymi słowy, według tej koncepcji jesteśmy ludźmi – mamy samoświadomość – ponieważ nasi przodkowie w relacjach społecznych starali się być tymi, którzy oszukują, a nie tymi, którzy są oszukiwani. Wiedzieli, że dobrze jest kraść krowy, a nie dawać je sobie ukraść.

Mateusz Hohol

Skip to content