Jak polityka upośledza zdolności matematyczne – Wielkie Pytania

Jak polityka upośledza zdolności matematyczne

Od dawna wiadomo, że wyznawany światopogląd może mocno wpływać na ocenę rzekomo obiektywnych faktów. Czy dotyczy to także myślenia abstrakcyjnego? Badania Dana Kahana pokazują, że poglądy polityczne mogą upośledzić nasze zdolności matematycznego myślenia na bardzo podstawowym poziomie. Co więcej, wpływ ideologii jest tym większy, im bardziej rozwinięte zdolności matematyczne!

Niektórzy twierdzą, że nauka może dostarczyć rozwiązań dla wszystkich naszych problemów i dylematów, również w ramach polityki i prawa, że wszelkie decyzje będą oczywiste, gdy tylko lepiej zrozumiemy ludzką naturę i mechanizmy społeczne. Pewni myśliciele, głównie Brytyjczycy, zaczęli lansować ideę „polityki opartej na dowodach” (evidence-based policy), wzorowanej na podejściu w medycynie (evidence-based medicine), zakładającym użycie najlepszych dostępnych nauce metod dowodowych w wyborze odpowiedniej terapii.

Większość psychologów politycznych zakłada, że jeśli mimo bogactwa danych naukowych utrzymują się podziały dotyczące rozwiązań prawnych i politycznych, musi działać dodatkowy czynnik zakłócający racjonalne myślenie – ideologia. Model ten czerpie podstawy z rozwiniętej przez Daniela Kahnemana i Amosa Tversky’ego teorii dwóch systemów przetwarzających informacje. Upraszczając, system 1 działa szybko, nieświadomie, opiera się na skojarzeniach i nie wymaga dużego wysiłku. System 2 jest znacznie wolniejszy, wymaga zasobów poznawczych i świadomego skupienia na systematycznym rozumowaniu. Oczywiście, ideologia jest wiązana z pracą systemu 1, gdyż ma dostarczać heurystyk, uproszczonych metod wnioskowania o świecie, zniekształcających obraz tego świata. Psycholodzy polityczni, tacy jak John Jost, próbują wiązać określone ideologie z konkretnymi sposobami myślenia. Promują oni również oświeceniowy sen, zgodnie z którym nauka ma rozwiązać problemy, co do których zdania ideologów i polityków są podzielone.

Eksperyment Kahana

Badania przeprowadzone przez Dana M. Kahana, profesora prawa na amerykańskim Yale University każą jednak wątpić w możliwość realizacji takich marzeń. Kahan poprosił uczestników najpierw o odpowiedź na pytania dotyczące przekonań politycznych (głównie chodziło o poparcie dla Demokratów lub Republikanów) oraz wypełnienie standardowych testów mierzących na dziesięciostopniowej skali tzw. numeracy – wiedzę i umiejętności matematyczne oraz dyspozycję do podchodzenia do informacji ilościowych w systematyczny i logiczny sposób. Następnie badani mieli zinterpretować fikcyjne wyniki badań nad nowym kremem na wysypkę i odpowiedzieć na pytanie, czy krem faktycznie pomaga. Dane wyglądały następująco:

tabelka1

Prawidłowa odpowiedź wymagała czegoś więcej niż porównania bezwzględnych wartości liczb i sprawiła problemy więcej niż połowie badanych, choć wśród tych, których wynik na skali numeracy mieścił się powyżej siedmiu punktów, trzy czwarte odpowiednio podeszło do danych i podało dobrą odpowiedź. Połowie badanych pokazano takie same liczby, jednak zamieniono miejscami nazwy kolumn, wskazując że krem działa – ilość poprawnych odpowiedzi była w tym przypadku nieznacznie różna. Nie istniały także żadne różnice pomiędzy zwolennikami Demokratów lub Republikanów.

Sens badań jednak nie tkwił w tym, jaki procent ludzi potrafi poprawnie interpretować dane liczbowe czy liczyć proporcje, ale w drugiej części badań, kiedy te same dane zaprezentowane zostały jako wyniki badań nad efektywnością prawa zabraniającego noszenia broni w miejscach publicznych. Liczby wskazywały ile miast wprowadziło (lub nie) takie prawo oraz czy przestępczość w nich się zwiększyła lub zmniejszyła. Podobnie jak w przypadku oceny kremu, połowa badanych dostała tabelę ze zmienionymi podpisami kolumn.

tabelka2

Pytanie, czy dane wskazują, że nowe prawo sprzyja zmniejszeniu czy też zwiększeniu przestępczości, okazało się być trudniejsze niż to dotyczące zdrowia, i nawet wśród osób, które najlepiej wypadły na skali numeracy, tylko 57% podało prawidłową odpowiedź. Najbardziej problematyczne było, jak można się domyślać, udzielenie prawidłowej odpowiedzi, jeśli dane wskazywały na odwrotną zależność, niż ta podpowiadana przez ideologię (gdzie Demokraci są z reguły za zaostrzeniem, a Republikanie za wolnym dostępem do broni palnej). Bardziej zaskoczyć może fakt, że wśród ludzi z nisko rozwiniętymi zdolnościami matematycznymi wpływ ideologii nie był wcale wysoki, zaś wzrastał on tym bardziej, im wyższy był wskaźnik numeracy – czyli bardziej wykształceni ulegali swoim prekoncepcjom silniej, jeśli akurat mieli przed sobą dane przeczące ich politycznym sympatiom. Jeśli natomiast wnioski z danych zgadzały się z zadeklarowaną opcją polityczną – procent prawidłowych odpowiedzi był podobny do tego w przypadku oceny kremu. Trzeba podkreślić, że w warunku konfliktu pomiędzy ideologią a danymi, była bardzo niewielka różnica pomiędzy ilością prawidłowych odpowiedzi wśród tych z najniższymi i najwyższymi wartościami na skali numeracy. Myślenie matematyczne wydawało się być zupełnie zawieszone, niezależnie od wykształcenia, jeśli miało zaprzeczyć uprzedniemu punktowi widzenia.

Myślenie wolne od ideologii?

Dla Kahana te wyniki nie oznaczają po prostu, że ideologie polityczne są silniejsze niż się może wydawać, a ludzie pod ich wpływem myślą nieracjonalnie. Amerykański myśliciel zauważa, że z punktu widzenia jednostki taka interpretacja danych jest zupełnie racjonalna. Podejmowanie kosztownego wysiłku intelektualnego, wątpienie we własne poglądy, potencjalna niezgoda z ludźmi z bliskiego otoczenia – jednostka musi ponieść takie koszty, by osiągnąć zysk, którym jest dotarcie do prawdy, a który przecież wcale nie jest dla niej samej bardzo cenny; przeciętny obywatel nie ryzykuje potencjalnego błędu w uchwalaniu prawa, bo prawo uchwala za niego niewielka grupa polityków. Jednocześnie ludzie mają dużo do stracenia, zarówno psychologicznie jak i materialnie – na szali może być ich pozycja i odbiór przez innych, jeśli zaczną ciągle wątpić w poglądy wyznawane w grupach społecznych, których są częściami. Należy zatem oczekiwać, że ludzie będą przejawiać tendencję do zaniedbywania danych lub ich błędnego interpretowania, jeśli są one sprzeczne z wyznawanymi poglądami. Z punktu widzenia całości społeczeństwa może to prowadzić do wysoce nieefektywnych konfliktów i błędnych decyzji, jednak dla jednostek jest to korzystne zachowanie.

Z tego powodu, zdaniem Kahana, nie powinniśmy oczekiwać braku takich mechanizmów u tych bardziej wykształconych, racjonalnych czy ciekawych świata. Jest dokładnie przeciwnie – skoro takie zachowanie jest racjonalne, możemy oczekiwać znacznie większej polaryzacji przekonań wśród elit intelektualnych. Kahan nazywa to tezą o poznaniu chroniącym tożsamość (identity-protection cognition) i uważa, że lepiej tłumaczy ona większość różnic zdań występujących we współczesnych demokratycznych społeczeństwach niż zarysowana we wstępie teza o deficycie zrozumienia, zgodnie z którą podziały polityczne związane z interpretacją empirycznych danych są konsekwencją deficytów w zrozumieniu nauki i nadmiernego polegania na systemie 1.

Ideologie kontratakują

Badania dotyczące złej interpretacji danych liczbowych pod wpływem ideologii zostały, o ironio, źle zinterpretowane pod wpływem ideologii. Niektórzy badacze nie zgadzają się z wnioskami Kahana i podkreślają, że widzą asymetrię w jego wynikach – tj. zgadzają się, że wyższy wynik na skali numeracy wiąże się z większym uleganiem ideologii, ale dodają, że jedna opcja polityczna wydaje się mniej ulegać wpływowi ideologii niż druga. Oczywiście takie wnioski sformułowano na korzyść obu stron. Kahan, zmęczony ilością osób piszących do niego w tej sprawie i wypowiadających się za taką interpretacją na konferencjach i seminariach, zaproponował na swoim blogu, że z chęcią zaakceptuje każdą taką teorię, pod warunkiem, że zostanie ona precyzyjnie sformułowana za pomocą odpowiednich narzędzi matematycznych, tak by mógł ją zweryfikować. Do dzisiaj jednak nic podobnego nikt mu nie przesłał.

Kahan wydaje się rzadkim przykładem amerykańskiego akademika nie ulegającego własnym uprzedzeniom – choć sam się identyfikuje jako liberał, jego praca naukowa nie polega na uzasadnianiu błędności opozycyjnych przekonań politycznych i rzekomo naukowym krytykowaniu stojącego za nim rozumowania. Tymczasem, przykładowo wspomniany John Jost, jednej z najbardziej wpływowych psychologów politycznych, poświęcił dużą część swojej kariery naukowej pokazując rzekome korelaty pomiędzy konserwatyzmem a myśleniem „dogmatycznym”, strachem i niechęcią do złożoności.

Kahan zrobił wiele by obalić takie przekonania, nie tylko w opisanych powyżej badaniach. Rozpowszechniony pogląd, że liberałowie i demokraci są lepiej wykształceni od republikanów, przetestował badaniami znajomości nauki (scientific literacy), w których nie tylko wykazał brak istotnych różnic pomiędzy zwolennikami dwóch głównych partii, ale także bardzo niewielką, ale statystycznie istotną przewagę zwolenników skrajnie konserwatywnej Tea Party. Szczęście Kahana do bycia źle zinterpretowanym także tutaj dało o sobie znać – natychmiast po ogłoszeniu wyników znani publicyści Tea Party ogłosili, że wykazano ich większą znajomość nauki, pomijając fakt, że przewaga ta była mikroskopijnie mała.

Czy można wysnuć z tych badań jakieś praktyczne wnioski? Na pewno chociaż niektórym z nas bardziej zależy na prawdzie (poprawnej interpretacji danych) niż na chronieniu swojej tożsamości. Jednak wszystkie proponowane rozwiązania – edukacja mas, przesunięcie ważnych decyzji na ciała biurokratyczne i apolitycznych technokratów, zmniejszenie roli decyzji państwa – albo wywołują niezgodę, albo wcale nie odsuwają problemów związanych z ideologicznym myśleniem. Jedyne co uzyskaliśmy, to kolejny powód, dla którego warto wracać do prac Davida Hume’a, filozofa szkockiego oświecenia, którego wizja rozumu jako niewolnika uczuć jest dzisiaj ciągle potwierdzana i rozwijana przez psychologów i politologów.

Miłosz Ślepowroński

Skip to content