Przypadki w historii i w dziejach – Wielkie Pytania

Przypadki w historii i w dziejach

Nie ma ani takiego kowala, ani nawet takiego cesarza, którzy mogliby w sposób absolutnie niezależny zadecydować o biegu zdarzeń. Współczesna historiografia odchodzi od liniowej interpretacji dziejów.

W teorii historii, w dyskusji nad problemem przypadku powszechnie przytacza się przykład (możliwy acz wyabstrahowany) podany przez amerykańskiego uczonego Mac Closkey’ego, opisujący rycerza udającego się na pole bitwy, którego koń w czasie podróży zgubił podkowę. Spotkany po drodze kowal przez przypadek źle okuł konia, co w czasie bitwy zaowocowało tym, że koń okulał. Rycerz nie mógł przez to utrzymać swej pozycji „w płocie” – jak wówczas toczono bitwy – dlatego przeciwnik zdołał złamać szyk i zwyciężył w bitwie.

Dla ilustracji tego samego zagadnienia sam częściej lubię się posługiwać mityczną opowieścią o wynalazku herbaty. Otóż żyjący w trzecim tysiącleciu przed Chrystusem mityczny chiński cesarz Shenong (Shen Nung) z zapałem zajmował się badaniem dobroczynnego wpływu gorącej wody na układ trawienny człowieka. Kiedy pewnego dnia usiadł pod krzewem i gotował wodę, wiatr przechera wrzucił do wrzątku trochę liści z krzewu, pod którym siedział. Zapamiętajmy te dwa przykłady dla naszych dalszych rozważań.

Historia a dzieje
Warto zacząć od pytania, o czym tak naprawdę mówimy, gdy stawiamy kwestią roli przypadku i prawidłowości w dziejach? Chcąc na nie odpowiedzieć, powinniśmy zdać sobie sprawę z tego czym jest historia i co jest jej przedmiotem. Od dawna staję na stanowisku, że historia jest ludzką refleksją o dziejach. Wynika z tego, że pytanie o rolę przypadku i prawidłowości w historii powinniśmy widzieć jako efekt ludzkiego zastanowienia się nad dziejami. To bardzo istotne rozgraniczenie, szczególnie w tym kontekście.

Jeśli bowiem nie go nie wprowadzimy – co w pewnej konwencji językowej, w której termin historia stosujemy zamiennie do terminu „dzieje”, jest dopuszczalne – skłonni będziemy przypisywać demiurgiczną rolę sprawczyni ludzkich nieszczęść, wzniosłości i podłości zarazem. Przypadek w takiej sytuacji stanie się swoistym hokus pokus historii, pojawiającym się nagle znikąd i znikającym w pomroce wieków przeszłych czynnikiem sprawczym.

W wypadku przeciwnym, to znaczy uznamy, że historia jest ludzką refleksją o dziejach, zagadnienie prawidłowości i przypadku widzieć będziemy w kategoriach właściwych ludzkiemu działaniu, a w szerszej perspektywie stawaniu się w ogóle. W relacji do historii pojawi się tu istotny element doświadczenia i jego roli w działaniu. Historia jako ludzka refleksja o dziejach zakłada swoistą akumulację wiedzy o przeszłych doświadczeniach człowieka. Staje się jego wiedzą o ewentualnych skutkach podejmowanych działań i nakreśla granice swobody podejmowanych decyzji, w tym sensie z jednej strony daje szansę na podjęcie działań z zachowaniem pewnych stopni swobody, ale i kierunkuje je w sposób, który niektórzy mogą uznać za oddziaływanie determinujące. Daje też przykłady działań, w których nie bierze się pod uwagę znanej historii podobnych przedsięwzięć. W naszej rodzimej historii będzie to spór o sens i szanse powstań, z powstaniem listopadowym i powstaniem warszawskim na czele. W obu przypadkach ich początek zasadzał się na słabej analizie doświadczenia, w obu wypadkach jednak decyzja zapadała w pewnej wizji przyszłości, w perspektywie wolnego i niezależnego kraju stworzonej w oparciu o istniejące przekonanie przeszłej świetności Królestwa Polskiego i Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Natura i kultura: dwa wielkie pola swobody i konieczności
W ciekawej książce „Wolność i przymus w tworzeniu historii” Jerzy Topolski zwraca uwagę na dwa determinanty biegu dziejów. Jednym z nich jest natura wyznaczająca w jakimś sensie zakres możliwych zachowań człowieka. Natura może być zarazem czynnikiem decydującym o przypadkowych zjawiskach w dziejach. Wielkie kataklizmy naturalne zmieniały bieg dziejów (od biblijnego Potopu poprzez epidemie czy fale mrozu ratujące dwukrotnie Moskwę), ale też wyznaczały nowe możliwości rozwoju, jak choćby zmiany, jakie obserwujemy w gospodarce i życiu społecznym człowieka neolitycznego.

Z drugiej strony w procesie ewolucji człowiek poprzez zdolność analizy otoczenia naturalnego i społecznego, jak i myślenie historyczne, które można widzieć właśnie w perspektywie gromadzenia wiedzy o przeszłych doświadczeniach, stworzył kulturę – płaszczyznę, na której istnieje historia. Akumulowana i internalizowana kulturowo przeszłość staje się czynnikiem wyznaczającym nowe granice swobody działania człowieka. Również i ona może prowadzić do gwałtownych zmian, jak i stabilizacji istniejących układów. Historia, istotny składnik kultury człowieka może tworzyć nowe układy oparte na przypadku jako źródle działań (np. próba powtórzenia przez Gorbaczowa reform na wzór reform Piotra Wielkiego stały się jednym z czynników rozpadu Związku Radzieckiego).

Błędem byłoby przeciwstawianie sobie tych dwóch płaszczyzn dziejów. Jednym z najistotniejszych przeświadczeń, jakie niosą nam ostatnie dziesiątki lat, jest przeświadczenie o wzajemnym związku jednej i drugiej. Zmiany w kulturze człowieka doprowadziły do zasadniczych przekształceń w naszym otoczeniu cywilizacyjnym. Gwałtowna urbanizacja, budowa infrastruktury ma swój wpływ na jakość wzajemnych związków natury i kultury. Zmiany w cyklu życia człowieka, poprawa wyżywienia przyniosły wydłużenie trwania życia, zmiany we wzroście populacji, odejście od płodności naturalnej, pojawienie się problemu starzenia się populacji, rozpad klasycznych, ukształtowanych w neolicie związków rodzinnych.

Różnie można patrzyć na niewątpliwe gwałtowne i niespotykane w dotychczasowych dziejach człowieka przyśpieszenie zmian cywilizacji ludzkiej, z jakim mamy do czynienia na przestrzeni ostatnich trzech wieków. Z jednej strony możemy zauważyć zwiększenie się stopnia swobody ludzkich działań wynikające ze zwiększonej jego mobilności, przestrzeni życia; z drugiej – należy sobie zadać pytanie, czy tak gwałtowne przyśpieszenie jest procesem czy przypadkiem? Do czego prowadzi?

W tym duchu na koniec naszych rozważań o przypadku i prawidłowości w dziejach trzeba wrócić do bardzo ciekawej dyskusji, jaka miała miejsce w pierwszej połowie lat 90. Na łamach prestiżowego czasopisma specjalistycznego „History and Theory” o zagadnieniu chaosu i historii.

Chaos, przypadek, ciągłość i zmiana
Jednym z najciekawszych wniosków, jakie można wyciągnąć z głosów, jakie w toku tej dyskusji się pojawiły, jest metodologiczny postulat odrzucenia we współczesnej historiografii liniowej interpretacji dziejów. Interpretacji, która chce tłumaczyć wszelkie zjawiska przez prostą zależność następstwa w czasie, a w konsekwencji próby linowego przedstawienia biegu dziejów człowieka. Jest w dzisiejszej historii jasne – nie tylko na skutek owej dyskusji, ale i w oparciu o inne przesłanki, m.in. teorię trwania historycznego Fernanda Braudela – iż słuszne jest zastąpienie wyjaśniania linowego przez nieliniowe koncepcje dziejów, wyrażające się choćby w postrzeganiu dziejów równocześnie w krótkim i długim trwaniu czy zastosowanie analizy sekwencyjnej. Szczególnie ta ostatnia wydaje się w świetle teorii chaosu pociągająca. Możemy sobie wówczas wyobrazić dzieje w kategoriach następujących po sobie sekwencji oddzielonych od siebie kolejnymi bifurkacjami systemu, wzajemnym oddziaływaniem atraktorów (czynników spajających sekwencję wokół zespołu czynników zespalających sekwencję) jak i repulsorów (czynników ją destabilizujących). Każda bifurkacja systemu niosłaby z sobą większy stopień swobody, więcej miejsca na skuteczne oddziaływanie przypadku, byłaby inkubatorem nowego układu. Dawałaby silnym jednostkom większe pole do „tworzenia historii”, dokładniej zaś działania tych jednostek miałyby większe szanse spowodowania istotnych zmian, których zapis pozostawiłby ślad w ludzkiej refleksji o tej zmianie.

Wróćmy na koniec do mitów założycielskich tych rozważań. Mitów, bo życie każdego człowieka dzieje się w swoistym otoczeniu kulturowym i naturalnym. Tak jak nie ma w dziejach miejsca na wyłącznie jednokierunkowy rozwój, na jeden wszechogarniający i jednokierunkowy proces, tak też nie ma ani takiego kowala, ani takiego cesarza, którzy mogliby w sposób absolutnie niezależny zadecydować o biegu zdarzeń. Wszak w przypadku kowala trzeba było pewnego systemu walki, walki w płocie, ukształtowanego na skutek wojennych doświadczeń przeszłości, a w przypadku cesarza i wynalazku herbaty nie bez znaczenia pozostawała jego pasja badania właściwości gorącej wody dla organizmu człowieka oraz fakt, że uznaje się go za „Dobrego Rolnika” i przypisuje wiele z wynalazków związanych z kulturą uprawy roli. Piszę te słowa z całym szacunkiem do wiatru, który zerwał tych kilka liści.

Prof. dr hab. Krzysztof Zamorski
jest historykiem specjalizującym się w demografii historycznej oraz metodologii historii. Były wieloletni dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej. Pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opublikował m.in. „Dziwną Rzeczywistość. Wprowadzenie do ontologii historii” (2009).

Skip to content